Akustyka koncertów
Akustyka koncertów
autorem artykułu jest Andrzej Kowal
Może dla niektórych nudne, ale za to skrócone wprowadzenie teoretyczne.
Gdybyśmy fali dźwiękowej przyjrzeli się dokładniej, to zauważyli byśmy, że stanowią go cykliczne zgęszczenia i rozrzedzenia powietrza. Te obszary zagęszczeń i rozrzedzeń przesuwają się z prędkością dźwięku ( w lotnictwie jest to 1 Mach) w pewnym kierunku, i jeżeli tak się zdarzy - mogą wpaść do czyichś uszu i wywołać w nim wrażenie dźwięku. Większość „normalnych” dźwięków jest mieszaniną wielu tonów, przy czym jedne tony mogą trwać dłużej, inne krócej; narastać szybko, lub wolno; falować, urywać się etc. Wszystko to razem powoduje, że muzyk potrafi z dobrego instrumentu wydobyć cudowny nastrój, wprawić nas w szampański lub wisielczy humor, zasmucić, wzruszyć, poirytować. Od strony fizycznej patrząc, lepszy instrument wytwarza zazwyczaj więcej tonów niż kiepski, a dodatkowo nie wytwarza np. tzw. "psich tonów", czyli tonów niepożądanych w widmie dźwięku. Nasze wrażenie barwy dźwięku, zależy jednak nie tylko od obecności tonów, ale także od ich "zachowania". Istotne jest które tony szybciej zanikają, a które wolniej, jak odbywa się to zjawisko zanikania itp. Łatwo możemy odróżnić dźwięk fortepianu i klawesynu, od dźwięku skrzypiec i wiolonczeli - wynika to przede wszystkim z faktu, że instrumenty smyczkowe mogą grać bardzo "długie" nuty, a przy tym, kontrola nad trwaniem dźwięku jest tu większa, niż w przypadku fortepianu. Fortepian ma zupełnie inny sposób wydobywania dźwięku - tu każde naciśnięcie, a bardziej komputerowo, kliknięcie klawisza owocuje tylko jednorazowym uderzeniem młoteczka o strunę.
To tyle teoretycznego wstępu. Gdy dochodzi do praktyki najlepiej jest gdy słuchamy muzyki w stanie „nieprzetworzonym” czyli bez jakiegokolwiek udziału techniki. Takie kameralne spektakle możliwe są tylko dla wybrańców …lub na imieninach u cioci Joli. Chociaż w tym ostatnim przypadku, czasami wolelibyśmy być głusi, gdy kuzynka Zosia rzępoli niemiłosiernie, a nam wypada uśmiechać się i kurtuazyjnie chwalić. Powróćmy jednak do prawdziwych wykonawców. Jakże świat byłby ubogi bez tej „wstrętnej” techniki. Setki milionów ludzi nigdy by nie poznały (usłyszały) legendarnych wirtuozów oraz zwykłych, a jakże umilających życie, popularnych rokowców. Wielkie wytwórnie płytowe stać na sprzęt, który tylko w minimalnym stopniu odbiera pełnię odbioru na żywo. Ale co zrobić gdy chcemy zorganizować np. zakładowe spotkanie na kilkaset osób. Księgowy firmy wysupłał odpowiednie kwoty pieniężne i zaproszono jakąś gwiazdę. A z techniki mamy jedynie gniazdka 230/400 V i kilka zapasowych żarówek na strychu. Moim skromnym zdaniem, nie należy w takich przypadkach odkrywać Ameryki. Wystarczy poprosić do współpracy wyspecjalizowaną firmę, która „załatwi” nam nagłośnienie sali lub miejsca pod chmurką, jeżeli to widowisko plenerowe. Specjaliści dobiorą i przywiozą odpowiednią aparaturę, setki różnokolorowych kabli połączeniowych, mikrofony, itp. Nam zaś pozostanie wygłosić jakąś miłą mowę powitalną, życzyć udanej zabawy…i klaskać.
--
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Zobacz takze:
Spawanie plazmwo-proszkowe
Tworzymy atrakcyjny banner reklamowy
Dlaczego jedni osiągają fenomenalny sukces a innym się
Drukarka atramentowa
Oderwanie od ziemi